Żyjemy w dziwnych czasach.
W czasach, w których ludzie myślą coraz mniej, bo lepszym i szybszym rozwiązaniem okazało się szukanie gotowych odpowiedzi w internecie. A pytamy dosłownie o wszystko. O miłość, przepisy na krem z dyni i oto co powinniśmy lubić, gdzie chodzić, co nosić. To bez sensu. To ciągle powielanie schematów, cudzych sposobów na życie. Nieustające pytania, przypominające płacz rozwydrzonego, bezradnego dziecka, które nie ustąpi dopóki nie dostanie ulubionej zabawki. Tępo uśmiechającego się przedmiotu, która szybko się znudzi – straci głowę, kółeczko, pracujący w środku chiński mechanizm. Wciąż chcemy nowych rzeczy. Nowych doznać, przeżyć, które załagodzą chęć nieustannej konsumpcji. Doświadczania. Gdy tylko tego nie otrzymamy to pytamy. Ciągle tylko pytamy – i ja się z tym pytaniami zderzam.
Z wiadomości, które od Was dostaje wynika jakbym miał być w posiadaniu gotowych przepisów na cudze szczęście – udany seks, długość sukienki na pierwszej randce, tekst na podryw czy rozstanie. Niestety nie posiadam tego. Nie wiem co powinnaś zrobić, gdy w pracy podrywa Cię atrakcyjny kolega. Nie wiem czy ma dużego. Nie wiem o czym myśli niezainteresowany niczym chłop siedzący w Twoim salonie. Nie wiem czy ma małego. Nie wiem czy wgl cokolwiek ma. Nie wiem co masz zrobić, gdy wstydzisz się zaprosić dziewczynę na kawę. Nie wiem kto powinien za nią zapłacić i odezwać się pierwszy po tym spotkaniu.
Wiem natomiast co ja bym zrobił w tych wszystkich sytuacjach.
Mam SWÓJ sposób na SWOJE życie, który zbudowałem na kanwie tego wszystkiego o co mnie pytacie. Przechodziłem podobne rozterki – w czasach, gdzie nie było tych wszystkich pożal się boże blogerów, wytatuowanych znawców, kołczów lepszych niż newsletter cosmo. Ludzie dawniej nie pytali. Każdy z nas przeżywał i uczył się na bazie SWOICH doświadczeń. Mam wrażenie, że dziś się to zmieniło.
Wiem, że niezależnie od słuszności swoich czynów i idącymi za nimi decyzjami (często dobrymi, ale jeszcze częściej tymi, których dziś bym nie powtórzył) – to wszystko było mi potrzebne. Każde najmniejsze doświadczenie, kac, płacz, przypadkowe „cześć” skierowane do przypadkowej dziewczyny w przypadkowym parku – w przypadkową sobotę, a może niedziele?
Nie różnimy się od siebie za bardzo. Ja też zostałem kiedyś zdradzony. Też zdradzałem. Obrobiłem dupę przyjacielowi. Dostałem w twarz i oddałem jak nigdy oddać nie powinienem. Kłamałem. Kochałem, kogoś kto nie kochał mnie. Wycierałem fiuta. Często w pościel kogoś kto o tym nie wiedział. Nie dzwoniłem lub dzwoniłem, do kogoś do kogo dzwonić nie powinienem.
Życie to próba wyborów. Na pozór dobrych decyzji, które wcale dobre być nie muszą. To odpowiedzialność, mądrość i doświadczenie, które przenosi czas i setki najróżniejszych tak i nie – trudnych wyborów, które przychodzi nam podejmować na każdym etapie życia. Jesteśmy już dorośli, mamy głowy, które powinny myśleć i oczy, które powinny patrzeć – przede wszystkim w oczy drugiej osoby.
Odpowiedzi znajdują się w ludziach.
I właśnie o tym jest dzisiejszy temat. O pytaniach, na które nie ma dobrych odpowiedzi. O pytaniach, które nie powinni trafiać do google – ale do Was samych i waszych bliskich. Co przez to rozumiesz Kobus?
Jakiś czas temu jeden z magazynów life stylowych zadał mi pytanie:
„W dzisiejszym świecie, w którym trzeba być tak bardzo dopasowanym i wyrozumiałym, Ty mówisz wprost, do czego i kobiety i mężczyźni mają prawo. Nie uważasz, że z jednej strony to bardzo przykre, że ludziom trzeba mówić „tak masz prawo czuć co czujesz”, „masz prawo wymagać”?”
Kobus: Podpisuję się pod tym obiema rękami. To moje przeżycia, doświadczenia i obserwacje. Słowo klucz? Moje. Nie każdemu będzie pasował styl życia Kobusa. Nie każdy będzie wierzył w moje przekonania i ochoczo akceptował moje prawdy. Czy Kobus musi być wyrozumiały? Nie. Tak samo jak mój czytelnik nie musi się ze mną zgadzać. Nie chcę myśleć za ludzi, nie chcę też dawać im gotowych schematów na udane relację. Pragnę jedynie im pokazać, że warto korzystać z prawa, które mamy – prawa do logicznego myślenia i własnych poglądów. Oczywiście chciałbym wierzyć, że za każda pozostawioną łapką w górę na moim facebooku kryje się osoba, która faktycznie się zastanowi, pomyśli i wyciągnie wnioski. Niestety, pewnie różnie z tym bywa. Jeśli jesteś czytelnikiem, który myśli i wyciąga wnioski, to doskonale będziesz wiedział, że dojrzałość emocjonalną przynoszą doświadczenia, a nie blogi. Ja mogę rzucić pewną myśl, pokazać schemat – reszta należy do Ciebie.
I to prawda. Żaden bloger nie da Wam gotowego przepisu na życie. Co najwyżej doradzi jak upiec świąteczną babkę lub jak przygotować się do półmaratonu. Życia nie nauczy Was też Grzesiak, ani inny Kołcz Majk. Pornhub nie powie Wam czy długość penisa ma znaczenie, a google maps nie wskaże miejsca, gdzie znajdziecie miłość swojego życia.
Aby to zrobić – wystarczyłoby tylko i aż odejść od monitora. Poważnie.
Odłożyć te wszystkie komórki, wyłączyć telewizory. Wylogować się.
I tutaj już nawet przestało chodzić o obecność. Wspólne siedzenie przy stole, gmeranie widelcem w porannej jajecznicy z pomidorami czy jej wieczorną ochotę na wino, a może wino i seks? W dobie pracy i dążenia do wyrzeźbionych brzuchów i przesadnie dużych pośladków – nawet na to brakuje czasu. Pomyślcie o tym mijając się, gdzieś między kuchnią, a salonem. Niezauważeni, zamyśleni, nieobecni.
Pomyślcie o sobie,
spójrzcie sobie w oczy i o nic nie pytajcie.
Może to głupie, trudne i krępujące – ale to zdecydowanie najlepsze co możecie zrobić w dojrzałym i szczerym związku. Jeśli tego nie potraficie, to zostaliście trafieni jak trafione potrafi zostać postrzelone zwierze, które instynktownie, ostatkiem sił biegnie przed siebie, aby zmienić swój z góry przekreślony los. Czy uda Wam się przetrwać? Czy to milczenie jest tym ostatnim milczeniem, po którym któreś z Was zmieni status na facebooku? Nie wiem.
Nie wiem również jak powinnaś zwrócić jego uwagę. Jak on powinien z Tobą rozmawiać. Przecież to Wy znacie się najlepiej. Powinniście się znać. Skończcie pytać, a zacznijcie patrzeć sobie w oczy. Rozmawiać. O potrzebach, życiu, samopoczuciu – o wszystkim. Jeśli w tych rozmowach i spojrzeniu znajdziesz cząstkę Was, wiesz… to ciepłe uczucie, które rodzi się gdzieś pod twoim sercem, uczucie podobne do tego gdy po raz pierwszy chwycił Cię za rękę, pocałować Twoje usta, uczucie adekwatne do smaku pierwszego wspólnego schabowego w Zakopanym, myśl podczas papierosa palonego po wspólnym seksie – albo brak tego papierosa…
w oczach naprawdę znajdziecie to wszystko i dużo więcej niż może Ci się wydawać. To one widza miłość, dogasanie lub jej brak. W nich zapisany jest wasz początek i koniec.
Patrzcie uważnie, jak od tysięcy lat patrzyli na siebie zakochani. To najprostsza droga od tego, aby dowiedzieć się jaki ktoś ma nastrój, charakter, stosunek. Oczy powiedzą Ci kiedy ktoś zmyśla, kłamie, płacze – a nawet to czy smakują mu parówki z mikrofali. Oczy są początkiem i końcem tego co mamy w środku. Szczeliną człowieczeństwa, drobną luką, która skrywa historie o Was samych. Oczy definiują Ciebie jako człowieka – partnera, tchórza, przyjaciela, kłamce, ojca, matkę, szefa czy superbohatera – i długo by wymieniać.
Skończmy pytać, przemierzać internet w poszukiwaniu gotowych odpowiedzi. Nie kierujmy się cudzymi przepisami na szczęście, bo może okazać się – że nie będą nam smakować. Rozmawiajmy, więcej mówmy i przede wszystkim patrzmy w oczy. One powiedzą Ci znacznie więcej google i ukażą dużo więcej niż zobaczysz na instagramie.
Musisz tylko chcieć – patrzeć głęboko.
Pewnie myślisz, że jestem głupi
Pewnie myślisz, że jestem głupcem
Pewnie myślisz, że jestem w tym nowy
Ale widziałem to wszystko wcześniej
Nigdy nie pozwolę Ci się do mnie zbliżyć
Nawet jeśli znaczysz dla mnie najwięcej
Bo za każdym razem kiedy się otwieram, to boli
Więc nigdy nie zbliżę się do Ciebie za bardzo
Nawet jeśli znaczę dla Ciebie najwięcej
Na wypadek gdybyś mnie porzucił
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021