Mam dwie znajome, w sumie fajne laski, tylko tkwią w beznadziejnych okolicznościach. Trochę są same sobie winne, bo obrały za główny cel swojego życia aprobatę mężczyzn. Posłuchajcie.
Kamila, lat 27. Jedno słowo, którym można ją określić? Korposuka. Oj tak, bo fajna z niej dupa jak na swój wiek, a na dodatek pracuje w dziale handlowym nie byle jakiej agencji interaktywnej w Warszawie. Nie byle co – zwłaszcza, że robotę pochytał wpływowy tatuś. Wysoka, gustująca w obcisłych spódniczkach blondyneczka z fajnie wypracowanymi mięśniami pośladkowymi. Jej słabe strony? W jej mniemaniu brak. W moim – za duże mniemanie o sobie. Owszem jest atrakcyjna, ale dzisiejsi mężczyźni odchodzą od oceniania atrakcyjności potencjalnej żony poprzez ilość nałożonego fluidu na twarz i ilość lustrzanych sesji na instagramie. Dawnym hobby Kamili były konie – szalała za ich punkcie. Dziś szaleje dalej, ale już głównie weekendami – i głównie w klubach. Ma sporo znajomych i lubi być w centrum uwagi. Po za tym ma też zasady – każdą niedziele spędza w domu z rodzicami, zazwyczaj lecząc kaca i wspomnienia po weekendowych seks ekscesach. Tak, lubi się zabawić i ma w dupie to co pomyślą inni. Związki? Miała kilka, ale raczej nie układa się jej się z facetami. Dupki ją wykorzystują, a ona naiwnie wciąż łapie się na te same numery. Typ faceta? Wysoki, umięśniony szatyn o niebieskich oczach – może jeździć BMW lub Mercem.
Kasia, absolwentka polityki społecznej Krakowskiego UJotu. Ma 26 lat i jest wieczną optymistką, która wciska się w rozmiar 36! Ulubiona doktryna? „Nie chwal dnia przed zachodem słońca, ani kobiety przed śmiercią.” Stara się żyć w zgodzie ze sobą – od momentu kiedy znajomi wrzucili do sieci filmik, na którym całowała się z chłopakiem, który chwile wcześniej całował jej siostrę, a następnie wymiotował. Stare dzieje. Ponadto bardzo sympatyczna, pomocna i z zasadami. Zapytana o największy kompleks odpowiada – niezbyt finezyjne wypukłości klatki piersiowej. Jednak nie przejmuje się – ma faceta, z którym jest w związku od 7 lat. Jest szczęśliwa, układa im się – Paweł kocha jej cycki i unika jasnych deklaracji co do małżeństwa.
Wiecie co łączy ze sobą te dwie dziewczyny poza różną wielkością biustu, skrajnie różnym usposobieniem i 300 kilometrową drogą E77 dzielącą Kraków i Warszawę?
Jasne, że nie wiecie, ale Wam napiszę.
Łączy je rosnąca presja wieku, która każe złapać za jaja faceta i już go nie wypuścić… ale także faceci, którzy nie chcą się wiązać przed trzydziestką.
Presja wieku.
Dziewczyny bawią się facetami mniej więcej od 16 roku życia. Chodzą na wiele randek i nie mają oporów, aby zapić w weekend, i zrobić kilka głupot z kolegą, który bardzo im się podoba. Po przekroczeniu 20 roku życia i nabyciu kilku bolesnych doświadczeń, nastawienie owej damy się zmienia. Młode kobiety rozpoczynają swoistą walkę z czasem – wyścig – cel jest prosty, schwytać jak najlepszego samca, który zapewni byt i bezpieczeństwo, a następnie spłodzi gromadkę dzieci i nie będzie się przeciwstawiał w małżeństwie. Czas na wykonanie zadania? Im wcześniej tym lepiej, bo rynek wolnych samców, z każdym kolejnym rokiem topnieje – znacznie szybciej niż lodowce na Antarktydzie. Zadanie to należy wykonać mniej więcej do 30 roku życia – później kobietom pozostanie narzekać, że świat cierpi na brak wartościowych mężczyzn #feministkipo30rokuzycia
Kobieta ma świadomość, że do 30stki jest u szczytu swoich możliwości. Później jej notowania drastycznie spadają. Na udach zaczyna pojawiać się cellulit, a cycki zaczynają przegrywać walkę z grawitacją – nawet zaczynają cieszyć inne rzeczy. I wtedy zaczyna się już tylko matematyka. Czas leci dziewczyny, przypominacie to sobie mijając na ulicy te wszystkie roześmiane 22 latki kipiące seksem – na widok, których facetom sztywnieją fiuty. Szukacie egzemplarzy, które są wartościowe i dobrze rokują, i macie nadzieję, że schwytany facet nie okaże się dupkiem, który zostawi Was u schyłku swojego seksualnego potencjału. Dlatego tak wiele kobiet tkwi w beznadziejnych związkach, bo zdaje sobie sprawę, że nie mają już 20 lat i trzeba brać to co się ma – to przecież lepsze od samotności. Oczywiście to błąd – bo lepiej być samemu niż z byle kim. Faceci wykorzystują wasz strach przed samotnością. A chyba nie muszę Ci uświadamiać jak bardzo nie warto marnować czasu na dupków? Już zmarnowali Wam wystarczająco dużo najlepszych lat waszego życia. Młodsze już nie będziecie. Zastanówcie się zatem czy przypadkiem wady mężczyzny, którego kochacie są nieuleczalne? Jeśli są, to prędzej czy później pociągną Was to na dno. Jeśli nie są, to czy posiadasz kompetencje by podciągnąć go do swojego poziomu?
A faceci? Wieczna sielanka.
Młody facet mniej więcej od 16 roku życia zaczyna rozumieć fenomen kobiecych piersi. W jego głowie jest już tylko jedna myśl – sprawdzić jędrność jak największej ilości. To dlatego młodzi faceci mniej więcej do 25 roku życia są tacy beznadziejni – dbanie o związek i partnerkę prześlepia im testosteron. Zdobędą jedną, ale myślą o drugiej, bo ewolucja podpowiada, że trwanie przy ciepłym kotku, to marnowanie genetycznego potencjału. Poziom testosteronu u samca, który trwa przy samicy – spada, a to daje gwarancję, że gość spełni swój ojcowski obowiązek. I tak się dzieje – po 27 roku życia część z nas okazuje się prawdziwymi mężczyznami, którzy biorą odpowiedzialność za swoje czyny – mamy potomnych i celem staje się pomoc kobiecie w ich odchowaniu. No dobra, a co z tymi, którzy unikali związków i odpowiedzialności? Nie mają źle, bo kobiety przekarmiają ich ego. Babki lecą na dojrzałych mężczyzn, tym samym ich notowania z wiekiem rosną, zwłaszcza, że zdobywają doświadczenie, ogładę i pieniądze.
I żeby było jasne moje myszki,
nie przekreślam wszystkich kobiet po 30. Uważam nawet, że dopiero po 30 kobieta staje się niezwykle seksualna i interesująca – bo ma więcej czasu dla siebie, stabilną pozycje zawodową (pieniądze), a to przecież stwarza możliwości – pozwala dbać o siebie, o dobre odżywianie, fitnessy i fajne ciuchy.
Pragnę jedynie Wam uświadomić schematy podświadomości młodych ludzi, których decyzje tak często bywają niezrozumiałe, dziwne, głupie.
Balonik z wiekiem rośnie, a kobietę i mężczyznę zaczyna dzielić konflikt oczekiwań i pogoni za własnymi (biologicznymi) potrzebami. Czasy niestety temu sprzyjają – szybkie życie i rosnący konsumpcjonizm potęguje kruchości współczesnych związków. I to przykre, bo ockniemy się gdy koniunktura znowu ruszy. Wszyscy jednak będziemy już wtedy po 30 roku życia – i o ile faceci będą chcieli iść pod ołtarz, to najpierw staną przed wyborem pomiędzy głupia, nawiną dwudziestka, albo stabilną kobieta po 30… ale z dzieckiem.
Chcę wierzyć, że kobiety wtedy będą wiedziały czego chcą, bo wiem, że doskonale wiedzą… kiedy tego nie dostają.
I oto w mojej głowie rozbrzmiewa alarm
Jak ktoś powiedział “Nie ufaj mu, nie”
Wiadomości od jego eks, czego się spodziewałaś?
Teraz leżysz tutaj wiedząc dokąd on idzie
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021