Ludzie twierdzą, że zmiany społeczno-kulturowe XXI wieku sprawiły, że żyje się łatwiej. I być może współczesność pozwala szerzej patrzeć na swoje potrzeby i pragnienia, ale mimo to, ludzie nadal pozostają daleko od definicji swojego szczęścia. Staliśmy się społeczeństwem konsumpcyjnym, które mimo posiadania uśmiechniętych na zdjęciach rodzin, szybkich samochodów i śnieżnobiałych instagramowych domów branych w kredycie, zaprzedało coś najcenniejszego – wrażliwość i szacunek do ludzi, z którymi żyje. Świadczy o tym fakt jak szybko potrafimy rezygnować ze związków. Nauczyliśmy się, że łatwiej i szybciej znaleźć nowe cycki do ssania niż naprawić relację z tymi, które mieliśmy na co dzień. Zdradzamy. I o tym dzisiaj.
Zdrada dziś jest inna niż kiedyś.
Dla naszych babek monogamia oznaczała jedną osobę do końca życia, a dla nas? Jedną osobę na raz? Ile razy współczesna kobieta była dziewicą? Ilu facetom odwidziały się ich najlepsze związki? Mówiliśmy, że chcemy być ze sobą „tak do końca”, a dziś samotnie zalewamy płatki mlekiem lub gotujemy parówki dla osoby, przy której szczęśliwi być nie potrafimy.
W XXI wieku pary jadają inaczej – bez tego dawnego blasku w oku i serdeczności przy proponowanym ketchupie. I to nie wina świata, ale nas samych. To ludzie zmienili ludzi. Staliśmy się próżnymi egoistami, którym wpojono idee niezależności.
Pokusa na złe występki stała się dziś bardzo dużo. Zdrada nigdy nie była łatwiejsza (mimo, że dziś trudniej ją utrzymać w tajemnicy). Mimo to nie przejmujemy się, że krzywdzimy, oszukujemy i podcieramy sobie dupę zaufaniem bliskiej osoby.
Kiedyś kobiety ganiały z kochankiem do stodoły z miłości, a dziś wpuszczają w siebie fiuty z imprez integracyjnych, bo: „Nie wiem czego chciałam, po prostu stało się”. Kiedyś faceci porzucali dzietne rodziny dla kochanek, a dziś zasypiają przy żonach wcześniej sponsorując bzykane studentki z tindera.
Kochamy, a więc zdradzamy.
Egoizm dzisiejszej zdrady polega na tym, że nie chcemy rezygnować ze związków, ale nie chcemy też podporządkować się zasadzie ściągania do końca życia majtek z jednej i tej samej dupy. Ściślej rzecz ujmując – nie chcemy pozbawiać się przygód, które nie zawsze są tak samo fascynujące w związku, który znamy na wylot.
Tkwimy w paradoksie, bo wierzymy w romantyczny ideał partnera, a mimo to budzimy się patrząc w nieswój sufit. Człowiek XXI wieku uwierzył, że powinien konsumować swoje pragnienia, bo żyjemy w kulturze, w której ciągle powtarza się, że przysługuje nam prawo do szczęścia. Wpadliśmy we własne sidła mechanizmu pożądania. Wciąż chcemy – więcej, mocniej i częściej. Uważamy swoje życie za niewystarczająco dobre i zaskakujące. Zdrada stała się czymś więcej niż piętnastominutowym wpuszczaniem liska do norki – 2 razy w tygodniu. Nie chodzi już tylko o seks, ale o zwrócenie na siebie uwagi, odnajdywanie w ludziach swoich pragnień. Każdy z nas chcę czuć się kimś szczególnym, wyjątkowym – a w długotrwałych związkach płomień nieznanego przygasa. Człowiek w akcie zauroczenia dopatrywał się w partnerze spełnienia wszystkich oczekiwań. Wasz ukochany miał być najlepszym przyjacielem, emocjonalnym towarzyszem, zaufanym powiernikiem, intelektualnym wsparciem, najwspanialszym kochankiem i wspaniałym rodzicem. A dziś? W ilu z tych ról go dziś widzisz?
Ludzie, który nie pracują nad swoją inteligencją emocjonalną będą kuszeni mocą zakazanego i najczęściej dopuszczą się zdrady, w której będą szukać odkrycia/spełnienia swoich potrzeb.
Czy zdrada może uzdrowić?
Choć zdrada bywa uderzeniem w dzwon pogrzebowy, który zwiastuje koniec związku, nie zawsze tak być musi. Ludzie dają sobie zazwyczaj drugą szansę, tym bardziej kiedy mają wspólne zobowiązania – dom, dzieci, kredyt we frankach. Walka o odnalezienie poczucie własnej wartości, tożsamości, radości, wiary w przyjaźń i miłość okazuje się dla osoby zdradzonej spartańską bitwą. Przychodzi bowiem jej grzebać w bolesnych szczegółach występku – Co robiliście? Gdzie byliście? Jak często? Czy w mojej ulubionej pościeli? Ssała lepiej? Odpowiedzi będą bolesnymi torturami na podstawie, którym można by nagrać kolejną odsłonę Piły.
Ludzie potrafią wybaczyć zdradę, ale o niej nie zapominają. Jeśli uda Wam się przetrwać kryzys, to zmienicie go w szansę na wyznaczenie w związku nowych reguły. Zadziwiające, że ludziom są potrzebne bolesne doświadczenia, aby móc szczerze i emocjonalnie rozpocząć dialog o oczekiwaniach – przecież kiedyś tylko tak rozmawialiśmy, gdzie to zatraciliśmy?
Lęk przed stratą ożywia i wskrzesza ogień, który może zapoczątkować nowy rozdział prawdy. I być może trudno Ci to zrozumieć. Być może nawet nigdy Ci się to nie uda – jednak ludzie dojrzali emocjonalnie liczą się z faktem, że życie bywa przewrotne, a każdy zasługuje na drugą szansę. Dziś wiem jedno – prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Niestety, jeśli wasz partner nie jest dojrzały emocjonalnie to nie wyciągnie należytych wniosków i dopuści się zdrady ponownie. Większość ludzi to niestety idioci, który owszem, odczuwają ogromną winę z powodu skrzywdzenia partnera, ale nie czują winy z powodu samej zdrady.
Liczcie się z tym jakie konsekwencje niesie okrywanie się kołdrą, w nie swoim domu. Jeden nieprzemyślany czyn potrafi zmienić definicję związku, ale to jaka będzie spuścizna tej zdrady zależy tylko i wyłącznie od Was samych. Życie będzie stawiało ludzi przed wieloma dylematami miłości i pożądania – będą one przybierały najróżniejsze formy. Począwszy od niewinnego smsowego flirtu, a skończywszy na przypadkowym dymaniu w nieswoim samochodzie. XXI wiek jest i nadal będzie wiekiem ludzi po przejściach. Mamy, bądź będziemy mieli za sobą dwa albo trzy poważne związki lub małżeństwa. Który z nich okaże się tym jedynym? Jeśli wasz obecny związek jest już skończony, to czy chcecie ze sobą pozostać i stworzyć nowy?
Prawdziwa miłość przetrwa wszystko.
Wieloletnie związki wymagają kochanków ze smartphonów? (część 1)
Wieloletnie związki wymagają kochanków ze smartphonów? (część 2)
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021