Będziemy równi dopiero na cmentarzach. - KOBUS - Obserwuję, opowiadam.
Kategorie:

Piątek. Ten wpis powstał w piątek, kiedy odrzuciwszy plany przyjaciół, postanowiłem usiąść sobie na dupie i nie wychodzić na miasto – tak po prostu, nie potrzebowałem rozebranej obok dziewczyny, ani telefonu, w którym 24 nieodebrane. Chciałem pobyć sam w moim mieszkaniu, które nawet nie jest moje. Tylko ja, telewizor i miską ulubionego durum wypapranego z chemicznym czymś co etykieta określała mianem meksykańskiego żarcia.

Dożyliśmy czasów, w których kolorowe ekrany o grubości palca, sprzedają nam uśmiechy i kreacje, dużo fałszu i pozorów z najdalszych zakątków świata. Sprawdzam. Śpiewa i tańczy na oczach miliona Polaków, wciąż ten sam, stary naiwnie udający młodego, Ibisz. Bawcie się – pomyślałem – ja nie zamierzam. Cyk.

Miejsce akcji Warszawa. Rozterki niejakiej Magda z niejakiej ekipy młokosów, której członkowie współżyli już chyba z połową Polski. I ludzie na to patrzą z niedowierzaniem – jakby ich upite córki nie ssały po klubach, w takie noce jak ta. Pamiętniki z wakacji? Albo jakieś inne Lloret de Mar? Na Boga – czego się spodziewałem? To może Top Gear? Galileo? Lepiej, ale jeszcze jedno szybkie cyk w stronę obiektywnych kanałów informacyjnych i ten wieczór zaliczę do udanych.

CNN – parskam śmiechem.
Poniższy materiał.

Chwila ciszy,
podczas której meksykańskie coś wylatuje z pyska i brudzi Ralpha Lauren. Psia mać. Tutaj kończą się żarty.

Chce mi się autentycznie płakać, rozumiecie?
I nie chodzi tutaj o to, że telewizja po raz kolejny w najgorszy z możliwych sposobów manipuluje naszymi uczuciami dla jebanych słupków oglądalności. Nie chodzi nawet o to dziecko – wiecie dlaczego? Bo ja, Ty, wszyscy mamy je totalnie w dupie. Bo ile takich dzieci oglądaliśmy? Ile gorszych materiałów widzieliśmy dla zabicia swojego nędznego czasu? Nie udawajcie, wszyscy jesteśmy hipokrytami, którym przychodzi od piętnastu lat oglądać europejskie głowy turlające się po bliskim wschodzie. Mało nam? Dzikusy w Afryce palą Chrześcijan. Śrut faszeruje ojców na Ukrainie. Bum! Latające ręce francuskie młodzieży, nierozpoznawalne twarze. Widzieliśmy wszystko i wciąż czekamy na więcej.

A ten chłopiec?
Siedzi, żyje, ma się dobrze.

I nikogo nie będzie zastanawiało czy tuż przed wybuchem był świadkiem sceny, gdzie cały jego świat, ukochana mamusia wydawała z siebie najbardziej przerażający skowyt. Wyobraźcie sobie wycie kobiety, której przychodzi patrzeć na grupę bezdusznych rebeliantów. Bestii, które za pomocą tępego noża do masła, nieumiejętnie odżynają głowę jej mężowi. Wyobraźcie sobie przerażający smutek kobiety, na oczach której spocona świnia w spazmach rozrywa na stole obok jej trzyletnią córeczkę. I nie ma na świecie takiego płaczu, takiego wycia, które może to wyrazić. Świat pozostaje głuchy, a na niebie słychać tylko świst spadających bomb. I za sprawą jednej z nich, matka chłopca otrzymała nieuniknioną śmierć, a to pięcioletnie dziecko spadający na łeb gruz. W tym całym piekle, pojawiła się też promyk światła, która wnosi pod gruzowisko niewyraźne krzyki troski. Jednak ten blask pochodzi z fleszy kamer, które emitują zakrwawioną twarz malucha dla milionów telewidzów, którym w jednej chwili wypadają z mordy przeróżne fastfoody. Takich historii i wyrwanych z horroru dzieci jest kilkunastu – kilkunastu dziennie, a bombardowania i terror w Syrii trwają już trzeci rok.

I jak, dobrze się bawisz Europo? Jak długo jeszcze zamierzasz?
To chore gówno na twoich ziemiach trwa od XIX wieku, kiedy to pokazałaś naszym dziadkom Hitlerowskie obozy zagłady. I mimo niemalże stu lat i miliona pochłoniętych istnień, Ty przekupiłaś nas niebywale rozwiniętą nauką. Dałaś nam technologię, która umożliwia przeszczep twarzy oraz deski, które podgrzewają nasze tłuste dupska podczas srania. A my? Ludzie niby rozumni pozwoliliśmy się tanio sprzedać i nie robić totalnie nic, aby przerwać twój kiepski film.

I wiecie? Jest mi wstyd za nas wszystkich, za cały ludzki gatunek… ale nie mam pretensji, bo niezależnie od wszystkiego teraz nie możemy zrobić już nic. Brodzimy w takim gównie układów i układzików, że na nic skrzykiwanie się, żale i wychodzenie w okrzykach na ulice – to nie te czasy, to nie Ci ludzie co kiedyś. Sami daliśmy się schwytać w sidła czasu i ustroju, w którym ślepo wierzymy w idee człowieczeństwa i idącą za nią wolność. Mamy demokrację, która nie różni się niczym od dyktatury. Sorry, może jest jedna mała różnica, bo w demokracji głosujemy, aby później spełniać rozkazy, a w dyktaturze po prostu nie marnujemy czasu na głosowanie.

Dumnie uważamy się za chrześcijan, co podkreślał Papież na ŚDM mówiąc z papieskiego okna w Krakowie „Kochajcie bliźniego swego”. Naprawdę? Czy tylko ja słyszałem pod tymi słowami „Zostawcie go w spokoju i patrzcie jak się wykrwawia”? Religia jest pod polityką państwa, bo przecież politycy są chrześcijanami. Pytacie mnie czemu nie mam boga. Dlaczego nie wierzę w ideały i stronię od polityki. Myślę, że nie muszę już Wam tego tłumaczyć. System karmi Was tym co chcecie usłyszeć. Pokazuje Wam to co chcecie zobaczyć i kieruje Was w stronę, w która nigdy nie chcielibyście pójść. A mimo to idziecie – we krwi po kolana, prosto w sam ogień.

Polacy zapomnieli już jak współczuć. Cały świat wyparł się współczucia do bliźniego. Zastąpiliśmy troskę głosem nienawiści i całą masą wzajemnych zarzutów. Czytam komentarze pod filmem ukazującym poduszone silnie toksycznym sarinem dzieci w Ghucie (Syria), a banda debili (oczywiście z mojego kraju) wykłóca się o to, po czyjej stronie leży wina. Kto kogo wspiera, kto ma interes w tym konflikcie. Kurwa, ludzie, czy Wy oszaleliście? Jakie to ma znaczenie? Spójrzcie w oczy tym wszystkim niewinnym dzieciom uczestniczącym w tej rzezi i wyjaśnijcie im dlaczego ich serduszka muszą przyjmować kule. Dlaczego musza uciekać, chować ojców i patrzeć jak gwałcą im matki. Dla nich nie jest ważne, kto i z kim – one chcą spędzić dzieciństwo na trzepakach, biegać za piłką… chcą po prostu żyć, jak żyliśmy my.

Już się nie obudzimy. 
Dziś coraz mniej da się wyjaśnić, a my w tej całej bezradności jesteśmy coraz bardziej popieprzeni. Odwróciliśmy głowy i dumnie udajemy, że holocaust się skończył sto lat temu. Gówno prawda, setki osób ginie każdego dnia, tutaj nie ma zwycięzców – to tylko złudzenie, które bezustannie zbiera żniwa.

Politycy stracili rozum i stali się szaleńcami.
Chrześcijanie stracili duszę i stali się intelektualistami.
A my? Straciliśmy obie te rzeczy i staliśmy się akceptowalni, ślepi i obojętni.

Jest mi smutno, brakuje mi słów, patrzę w oczy tego chłopca, łącząc się z jego wypisaną na twarzy bezradnością i zwątpieniem. On się nie boi – bo w wieku pięciu lat poczęstowaliśmy go taką dawką strachu jaką powinni otrzymywać najwięksi zwyrole tego świata. Chciałbym przeprosić jego brązowe oczy za to, że nasi rodzice zamienili jego malutkie istnienie na to kilkunastu sekundowe video, które towarzyszy europejczykom przy wykwintnych kolacjach. I za to, że nikogo nie obchodzi jego los. Zaraz wytrzemy pyski bilonem, pójdziemy się odlać i ponownie przełączymy na Ekipę z Warszawy. Wsuniemy swoje pachnące stopy pod ciepłą kołdrę i nawet się nad tym wszystkim nie zastanowimy, bo przecież tutaj nie chodzi o nasze dzieci, to nie nasz dom stoi w ogniu. Zaśniemy w swoich idealnych snach. Będziemy wizualizować samochody, których nigdy mieć nie będziemy, domy których nigdy nie zbudujemy i piasek plażach, których nigdy nie zobaczymy. To wszystko po to, aby jutro iść do pracy i żyć dalej jak idioci. Będziemy żreć, pierdzieć, dupczyć, palić masę papierosów i drapać się po brzuchach. Kobus właśnie skończy pisać ten tekst, a ktoś setki miast dalej nagra o tym piosenkę, ale to wszystko już nic nie zmieni. I nic nam po lajkach, bo po nich dalej będziemy przeglądać internet i przymykać oczy, udając, że nic się nie dzieje.

Nie widzimy wniosków. Nie uczymy naszych dzieci pokoju i rozsądku. Zamiast tego wciskamy im do ręki karabiny i zakładamy koszulki Barcelony z logiem UNICEFu. Pozwalamy im przesiąkać tą całą falą nienawiści. Puszczamy im kolorowe telewizory, dając przyzwolenie na wpajane przez nie wzorce, które nie powinny być dla nas słuszne i żyjemy. Uodparniamy je na niesprawiedliwość, ból i przemoc. I żyjemy jakby nigdy nic, oczekując, że zajmą się nami na starość i będą po nas płakać na naszych grobach. Przykro mi, nie będą – obojętność to ich matka, a ojciec to nienawiść.

Świat nie jest dobrym miejscem. Został pokrojony na kawałki niczym przedawniony tort na kiepskiej urodzinowej imprezie – a pokroiły go papierki, którym nadał wartość nie kto inny jak człowiek. Suma włosów, kości i krwi w jeansach, która przyniosła bezduszność, przemoc, spaliny, zatrutą wodę i genetycznie modyfikowane pomidory. Mamy jeszcze zwierzęta i naturę, ale to też już mordujemy przerabiając na papier toaletowy i hamburgery. Nic dziwnego, że chlejemy weekendami lub siedzimy przed telewizorami. Co mamy zrobić? Cóż, pamiętajcie o historii, bo ta lubi się powtarzać. I nie bądźcie smutni, bądźcie zawiedzeni – tutaj już nie ma miejsca na smutek.

Sprzedaliśmy wszystko, to sprzedamy i swoje dzieci, póki co nasza ziemia jest wciąż ich grobem.

ZOBACZ TO KONIECZNIE
i zostań jednym z przeszło 2,3 Polaków, którzy nic z tym nie zrobili…





Więcej zdjęć…

Loading

Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021

Powróć do artykułów

Książki
sklep. pankobus. pl