Naiwnie jest myśleć, że jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa wszystko. Owszem, w tym stwierdzeniu jest dużo prawdy, ale nie można zapominać, że prawdziwa miłość zależy od ludzi… którzy muszą być dojrzali (wystarczająco doświadczeni przez życie i straty, aby nie popełniać głupich błędów i umieć odpuszczać destruktywny upór). Los nie weźmie odpowiedzialności za Twoją wolną wolę i decyzje, które podejmujesz. Jeśli ludzie są mądrzy i odpowiedzialni, to są na najlepszej drodze do tego, aby spędzić ze sobą godnie i wiernie życie w poczuciu miłości i spełnienia.
Jednak to wszystko nie jest takie proste. Życie jest przewrotne, naszpikowane różnorodnymi emocjami, niepohamowanymi pragnieniami i pokusami promowanymi przez współczesny świat. Decydując się na relację, którą ma się zamiar utrzymać przez resztę swojego życia, trzeba liczyć się z kompromisami i sytuacjami, w których nie wszystko będzie układało się po naszej myśli. Jeśli ludzie nie są w stanie wytrzymać ze sobą 3 czy 7 lat, to warto uświadomić sobie, jak trudnym zadaniem jest nieustanne pielęgnowanie i niezaniedbywanie relacji, w której fajerwerków już dawno nie ma. Jednak czy to powód do zmartwień? Moim zdaniem, bardziej do zaakceptowania i opowiedzeniem się za odpowiedzialnością i stabilnym życiem. Taka kolej rzeczy, że faza miłości oślepiającej szybko mija i rozpoczyna się etap stabilizacji, gdzie partner przestaje być odzwierciedleniem Ryana Goslinga i zamiast dawnego błysku w oczach, zaczynamy dostrzegać jego wady, niedoskonałości i drażniące błędy, które popełnia. Jego różowe okulary również spadają mu z nosa i siłą rzeczy zaczyna czuć, że jemu również czegoś w nas brakuje. Brakuje komplementów, wolnego czasu, który zawsze dla siebie chcieliśmy mieć, wiadomości pisanych z pracy, spontanicznego seksu czy wspólnych wyjść na randki.
Związek się zmienia, a my wraz z nim.
I dopiero tutaj zaczyna się prawdziwy sprawdzian z miłości. Miłości, która nie jest idealna i bezproblemowa. Miłości, dla której należy zrezygnować ze wszelkiego rodzaju pokus, bo nagle okazuje się, że inni ludzie, poza naszymi ukochanymi istnieją. Mało tego, są atrakcyjni, charyzmatyczni, zadbani. Mają w sobie to coś, że miło się z nimi rozmawia, spędza czas i nierzadko są nami zainteresowani.
Właśnie w tym momencie każdego dnia na nowo stajemy przed wyborem. Będziemy stać u boku kogoś, kogo znamy jak własną kieszeń czy damy się porwać, atrakcyjnej i kuszącej wizji świata, w której człowiek może korzystać ze wszystkich uroków życia i przeciętnie zakochiwać się w kimś nowym średnio co 3 lata?
W takim miejscach miłość jest nudna, bo on częściej niż koszulę, zakłada dresy, a ona zamiast kusej nocnej bielizny wkłada starą koszulkę ze świnką Pepą i majtki „okresówki”. Oczywiście znamy te wszystkie prawidła mówiące o tym, że z monotonią trzeba walczyć. Że dobry związek to nieustanne dorzucanie do ognia. Że kilka dni w tygodniu powinno być zarezerwowane na wspólne robienie ekscytujących rzeczy. W praktyce? Każdy kto był w dłuższej relacji, wie jak to wygląda. Starania nie rodzą się w nas automatycznie. Często przychodzą w pocie i mękach, bo zawsze wypada coś ważniejszego niż „nudny”, przewidywalny partner, siedzący na kanapie. Jednak jesteśmy ze sobą, bo nam na sobie w dalszym ciągu zależy. I z pewnością takie relację można znów naoliwić, wrzucić je na lepsze tory i sprawić, aby związek znów był żywy i fascynujący. Można, tylko trzeba chcieć i się starać, a nie nieustannie obiecywać i po dniu o tym zapominać! Jednak dziś nie o tym.
Dziś chciałbym Wam zwrócić uwagę na czerwony przycisk bezpieczeństwa, na którym w każdych relacjach powinniśmy trzymać palec, gdy przyjdzie stanąć przed sytuacjami, w których nasza chęć utrzymywania starej relacji i wierność zostanie wystawiona na próbę. Po przekroczeniu tej cienkiej czerwonej linii wszystko co dotychczas Was łączyło może runąć jak domek z kart, a miłość w sekundę zmienić się w nienawiść.
Wierność to kwestia wyboru, a nie konieczności.
Bo łatwo jest być wiernym, gdy wszystko się zgadza lub gdy znajdujemy się na bezludnej wyspie. Pokusa zdrady pojawia się, gdy w związek wdziera się przytłaczająca rutyna. Dlatego ważne jest, aby relację pielęgnować i dorzucać do ognia… aby dbać o to, aby druga osoba cały czas czuła się wyjątkowa i kochana. Kto wtedy będzie szukał emocji gdzie indziej? Szukamy zazwyczaj tego, czego nie mamy. Nie zawsze będzie kolorowo i właśnie wtedy należy mocno zacisnąć zęby, bo to tylko zły okres, który minie, a nie całe życie. O tym czy związek jest udany czy nie, decyduje sposób, w jaki ludzie załatwiają swoje problemy. Jak ze sobą rozmawiają i czy w dalszym ciągu im na sobie zależy. Jeśli dwie osoby nie są w stanie już wypracować żadnych rozwiązań, które satysfakcjonują obie strony, to po ptakach. Jeśli między nimi narosło już tyle krzywd i przykrości, że się nie lubią, to również ich relacja może przypominać reanimowanie związkowego trupa. I zmiana kolejnych partnerów nic tutaj nie da. Bo zawsze można znaleźć nową Barbie i nowego Kena. Ale prędzej czy później znów znajdziecie się w tym miejscu, tylko z kimś innym i staniecie przed tym samym wyborem, znanym już z przeszłości – starać się, czy odpuścić? Tkwić w czymś często brakuje iskry, czy dać się pochłonąć czemuś nowego co (przez kilka pierwszych lat) będzie płonąc żywym ogniem?
Błędne koło, które możemy rozkręcać w nieskończoność, aż „śmierć nas nie rozłączy”. Tylko w takim układnie skończymy martwi w samotności.
Każdy teraz chciałbym dostać pewne i złote rozwiązanie, które doprowadzi nas w wierności, miłości i zgodzie do hollywoodzkiego „i żyli długo i szczęśliwie”. Jednak rada w tym wypadku jest prosta – jeśli chcemy ze sobą fajnie przeżyć życie, to chwyćmy związek za lejce, bo udana relacja nie jest w stanie zmierzać przez życie na autopilocie – nieustannym braku zainteresowania i odtwarzania utartych schematów. Bez zainteresowania (zwłaszcza wtedy, gdy nam się nie chcę) i świadomości, że niestety, ale o wszystko co wartościowe należy się starać, nikomu z nas nie uda się żyć dobrze i szczęśliwie.
Miłość jest trudną sztuką kompromisów, w której nie ma miejsca na egoizm i bylejakość. Czas nie stoi w miejscu. Zmienia się świat, zmieniamy się my i relacja, którą tworzymy. Trzeba się tym zainteresować i dołożyć wszelkich starań, aby ta zmiana szła we właściwym kierunku. Trzeba zrozumieć, że miłość na każdym etapie wspólnego życia ewoluuje. Zaakceptować ją i docenić, dopóki ta miłość jest… bo stracić ją jest niebywale łatwo, a jeszcze częściej z naszej winy, którą po czasie zaczyna się rozumieć i bardzo żałować.
Zasada nr 1: Jeżeli kobieta kocha i jest kochana, nie odejdzie.
Zasada nr 2: Jeżeli kobieta kocha, ale nie czuje się kochana, to najpierw będzie o tym mówić.
Zasada nr 3: Jeżeli kobieta kocha, nie czuje się kochana i jest ignorowana, kiedy o tym mówi – ODCHODZI.
I to prawda, która działa w dwie strony.
Słuchajcie siebie, kierujcie się wspólnym dobrem i nigdy nie pozwalajcie, aby być przy sobie nieszczęśliwymi.
Bo prawdziwa miłość przetrwa wszystko, pod warunkiem, że zainteresują się i zadbają o nią mądrzy ludzie, którzy w głupi sposób nie pozwolą sobie jej stracić.
Chcę, żeby ktoś mi powiedział:
„Chodź, połóż się ze mną, jesteś ze mną bezpieczny”
Chcę, żeby ktoś przyszedł po mnie
Trzymaj się mocno, w końcu chcę, żeby ktoś mnie otulił w środku nocy,
Stań prosto, powiedz mi, że wszystko w porządku
Kto mi powie, och, powiedz mi:
„Jesteś ze mną bezpieczna” Powiedz mi: „będziesz bezpieczny”
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 9 listopada, 2021