Myślę, że nasi dziadkowie wytrzymali razem 50 lat, ponieważ nie mieli 3200 znajomych, którzy udzielali im porad i opinii.
Dziś, kiedy związek boryka się z problemami, to zbytnio się nie przejmujemy, nie odpuszczamy uporu, bo w każdej chwili „droga wolna” i ”możemy sobie zmienić”. Mając to fałszywe poczucie bezpieczeństwa zapominamy, że o wszystko co wartościowe należy się starać. Że dobry związek to nieustanna praca, zwłaszcza nad sobą, a nie sam fakt bycia w „związku na fejsie”.
Nikt już o siebie nie walczy…
Każdego można zmienić…
Bo dzięki internetowi jest w kim wybierać.
I wybieramy tak średnio co 3 lata, bez wyciągania jakichkolwiek wniosków.
Ten był nieodpowiedni, ta była zła…
Zrzucamy z siebie odpowiedzialność, usprawiedliwiamy się, bo to jest proste.
Zmiana partnerów stała się normalna, lecz nie dbanie o związek i przekonanie o swojej nieomylności jest dalekie od normalności – tym bardziej ideału.
Chcemy być szczęśliwi? Zaakceptujemy fakt, że w miłości nie chodzi o to, aby zawsze było dobrze, ale przede wszystkim na tym, aby radzić sobie i uczestniczyć w związku, kiedy pojawia się opór i problemy. Przed nimi nie powinno się uciekać, a po prostu wyciągać z nich wnioski, rozwiązywać i więcej nie powtarzać.
Miłość polega na kłóceniu się i godzinie,
na wytykaniu sobie błędów i przebaczaniu,
na milczeniu i rozmowie,
na słuchaniu i mówieniu,
na pewności i zwątpieniu,
na byciu razem i byciu daleko od siebie.
Jeśli potrafimy pomieścić w sobie i zrozumieć te skrajności to znaczy, że dojrzeliśmy do kochania drugiej osoby i bycia kochanym. Jeśli nie, cóż, wciąż będzie nam przychodziło zaczynać od nowa, bez większej, właściwej refleksji na temat rzeczywistego powodu do rozstania. Jego wina? Jej wina? A może ta zawsze jest po środku? To bez znaczenia. Niezależnie od tego w co wierzysz, jesteś jedyną osobą, która powinna dążyć do tego, aby niwelować mankamenty i przeciwności, które znajdują się po twojej strony. Nie szukam usprawiedliwień. Nie zrzucać winy… po prostu pracuj nad sobą, bo tylko tyle jesteś w stanie zrobić dla siebie i dać od siebie, ale w końcu móc powiedzieć „nareszcie mi (nam) wyszło”. I on musi zrobić dokładnie to samo. Bez szukania winnych, z właściwą pokorą i odpowiedzialnością za siebie, swoje zachowanie i decyzje.
Innej drogi nie ma, bo miłość ma dwa oblicza.
Jedynie jesteś Ty,
a drugim osoba, którą kochasz.
Odcięłaś kawałek mnie i teraz krwawię wewnętrznie
Zostałem tutaj bez Ciebie (nie, nie, nie),
bez Ciebie (ooh, ooh)
I boli mnie myślenie o tym jak mogłoby wyglądać życie
Bez Ciebie (nie, nie, nie),
bez Ciebie (nie, nie)
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 9 listopada, 2021