Kobiety karpie chwalą się na Instagramie - KOBUS - Obserwuję, opowiadam.
Kategorie:

Kochany internetowy pamiętniczku,

znów wyjdzie, że ja, niedobry, cyniczny i perfekcyjnie niepoukładany Pan Kobus, dopierdzielam się do owoców współczesnego internetowego plonu. Śmiałem się już przecież z naszych koleżanek, które w chodzeniu na siłownie widziały tylko chwilowy lans i tyłki, które w ich wyobrażeniu puchły do niewyobrażalnych rozmiarów już po pierwszych trzech treningach… klatki piersiowej. Nie rosły, przykro mi. Domniemane efekty wieńczone sesją zdjęciową wypiętej dupy były niczym innym jak początkiem ich zaawansowanej lordozy. Później przyszło mi publicznie kpić z tych wszystkich perfekcyjnych wymalowanych lalek, które nie odwiedzały drogich Warszawskich restauracji po to, aby w nich jadać, bo dużo bardziej smaczne okazywało się fotografowanie sałatek z małż i trawy morskiej – wmawiając przy tym swojemu o dwanaście lat starszemu towarzyszowi, że nie są „takie jak każda”. I miały rację. Nie były, bo nie robiły mu rano jajecznicy, gdy w pośpiechu wracał do żony. Przyznam Ci szczerze, że widziałem już naprawdę wiele i musiałbym być gejem, aby wraz z całą hordą niesionych testosteronem mężczyzn nie podziwiać tych instagramowych tyłeczków i biuścików tuż przed i w takcie prysznicu.

Nie dziw się pamiętniczku. Współczesny instagram to nic innego jak soft porno, gdzie pracodawca może prześwietlić sobie bieliźnianą garderobę dziewczyny, która chcę podjąć pracę z jego firmie. Sąsiad może pooglądać sobie cycki swojej o 10 lat młodszej sąsiadki, aby następnie zbić piątkę z jej narzeczonym, wyrażając w ten sposób aprobatę za to gdzie wczoraj byli, co żarli i w czym ją wziął tuż przed jej ulubionym serialem. I w sumie nic mi do tego, w końcu coraz więcej młodych i normalnych dziewczyn decyduje się na to, aby photoshop stał się ich pomysłem na życie, hasztagi metodą na udane związki, a filtry sposobem na szczęście. Cytując klasyk, „jebać”. Mają swoje rozumy. Dlatego tez dziś zamiast Kobusowego moralizatorstwa, wolę zwrócić uwagę na jedną małą rzecz i zadać takiej jednej i drugiej kilka pytań nurtujących mnie pytań.

Moja droga instagramowa rybko.

Z jakiego założenia trzeba wychodzić, aby pytać ludzi czy ładnie wyszły Ci paznokcie – gdzie tłem zdjęcia staje się nowa torebka z Gucciego, która dwa dni wcześniej dotarła do Ciebie od chińczyka z AliExpress? Kto normalny lepi pierogi w wystawnej czerwonej sukience? Czy naprawdę tutaj dalej chodzi o paznokcie, pierogi i inne gówna? Czy może artyzm płynący z zasobności twojego portfela? Dlaczego jakoś tak nie śpiewasz sobie piosenek w domowym zaciszu, tylko zawsze robisz to, gdy kochanek funduje Cię przejażdżkę drogim samochodem? Dlaczego nawet tego pieprzonego gofra musisz jeść z cyckami na wierzchu? Czy naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że ludzie, którzy oglądają Ciebie na zdjęciach, gdzie klęczysz z wypiętym tyłkiem w kuchni na kafelkach patrząc w meble kuchenne mają z tego bekę? Fajnie, że pokazujesz pośladki, ale ta cała reszta? Śmierdzi na kilometr jakąś nieprzemyślaną ściemą, kiczem i niczym innym jak ubijaniem atencji swoim ciałem. Jeśli robisz sobie już te wszystkie dziwne zdjęcia, to wysil się choć trochę i zastanów się… Jaka normalna osoba, tak po prostu w środę po robocie rozbiera się do majtek i prosi swojego partnera, aby fotografował jej nienaturalnie spięte pośladki, gdy smaruje chleb pasztetem? Jaka normalna dziewczyna pyta w internecie czy kupiła sobie ładną czapkę i sweter, fotografując się w tak obcisłych stringach, że cały internet nie jest zainteresowany swetrem, bo patrzy w jej wyskakującą z majtek, przystrzyżoną brochę? Mam nadzieję, że wyczuwasz w tym wszystkim ironie i przesadzony koloryt – bo tak naturalne są właśnie te wszystkie „niby przypadkowe” zdjęcia, które zamieszczasz pod byle pretekstem, tylko po to, aby pochwalić się tym wszystkim co znajduję się na drugim planie.

Ja wiem, że to wszystko się świetnie klika, są lajki i jest fajnie, ale nie jest Ci czasami przykro, że twoje życie zostaje uproszczone do istnienia na pokaz i być może krzywdzących stereotypów? Czy nie przeszkadza Ci fakt, że faceci nie chcieli by Cie poznać bliżej – tylko co najwyżej ściągnąć z Ciebie te gucci majtki? Okej, ja wiem, że lubisz karmić się męskim spojrzeniem – tylko to tępy i nic niewarty wzrok kogoś kto potraktowałby Cie jak ładne opakowanie na nasienie. Nie przeraża Cię, że kobiety mówią o tobie pusta i obłudna? Że stajesz się częścią mechanizmu, małym nic nieznaczącym elementem, który pompuje ten cały współczesny festiwal instagramowej żenady?

Jak wygląda tak naprawdę twój perfekcyjny świat bez stwarzania tych lanserskich pozorów? Czy twoje życie nie byłoby szare, depresyjne i smutne, gdyby zabrać Ci te wszystkie filtry i lajki? Jak byś się czuła, gdybyś znów stała się tą zwykłą, szarą polką? Bez obstrzykiwanych ust, bez francuskiego loga z chin na swoich sylikonowych piersiach? Czy Ty wgl. potrafisz jeszcze spędzić z kimś trochę czasu? Tak wiesz, bez nerwowego sprawdzania czy nowe zdjęcie się przyjęło? Czy nikt Cię nie ciśnie w komentarzach i czy przypadkiem jakiś sponsor nie chcę Ci zaoferować więcej niż dwóch pozostałych?

Pytam Cię o to wszystko, bo zastanawiam się jakie kompleksy trzeba leczyć, aby lansować się w internecie wszystkim czym popadnie. Jak bardzo trzeba się pogubić, aby z najprostszych czynności robić teatralną szopkę poprzedzoną setką nieudanych prób uchwycenia idealnych kadrów ze swojego (chyba jednak) nieidealnego życia?

I nie zrozum mnie źle. Pytam Cię o to wszystko, bo mam wrażenie, że po zjebanej erze dzióbków i wypinania tyłków zaczyna powstawać coś w rodzaju – napchaj przed obiektyw wszystko co tylko możesz, ale zrób to w tak zacnie „subtelny” sposób, że pokazanie zwykłych tipsów będzie musiało być ściśle związane z nowymi ciuchami i torebkami branymi w kredycie lub co gorsza wakacjami na Dominikanie w tle. I jedyną różnicą jaka demaskuje twoją obłudę jest fakt, że ludzie, którzy rzeczywiście wiodą dostawne życia, wcale się z tym nie odnoszą – tego kiczu dopuszczają się lale, które za wszelką cenę chcą się zesrać, aby ludzie myśleli o nich jak o „damach na salony”.

Pomyśl o tym czy nie piękniejszy miałabyś życie, gdybyś nie musiała z każdym kolejnym dniem udowadniać samej sobie jaka to piękna i wartościowa nie jesteś? Lajki nie są żadnym wyznacznikiem, a ludzie, którzy Ci je zostawiają, mają Cię za jedną z wielu – której losem się nie przejmą. Wcale nie jesteś wyjątkowa, skoro nie potrafisz się obronić naturalnością i zwykłą chwilą z bliskimi – chwilą z dala od szukania pomysłów na kolejne instagramy. Ta cała pogoń i wiara w swoją wyjątkowość odbiera Ci właśnie najlepsze lata życia i obdziera ze wszystkich mechanizmów potrzebnych do budowy zdrowych relacji (do których kiedyś być może dorośniesz?) – nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samym sobą. Zastanów się gdzie to wszystko zmierza. Zastanów się, kiedy drugi raz usiądziesz w stringach na oparciu wanny i będziesz szukała przez kolejne 30 minut idealnego kadru, który uchwycić w odbiciu lustra wszystkie twoje perfumy. W końcu zdjęcie miało dotyczyć – niedzielnego chilloutu, a nie kolekcji twoich perfum (podobno 😉 ).

Ps. Liczę, że kiedyś udzielisz mi, a może w końcu sobie (?) odpowiedzi na te pytania i zrozumiesz, że zdrowe i wartościowe relację z samym sobą i bliskimi odbywają się przede wszystkim… poza internetem.

W świetle świec
Możemy siebie ugościć
Stolik dla dwojga
To w porządku
Jeśli się nie spieszysz
Jedz rękami, nie ma sprawy
Jestem w menu

 Hej, na moim blogu będą pojawiały się wpisy z czerwonym znaczkiem przy nazwie. Są to wpisy zastrzeżone hasłem, które możesz otrzymać tylko i wyłącznie stając się moim Patronem. Jak zostać Patronem Kobusa? Dlaczego to kosztuje tyle co tabliczka czekolady? Co za to otrzymasz? Po co mi Twoje pieniądze? Dowiedz się, klikając tutaj: https://patronite.pl/kobus

Loading

Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021

Powróć do artykułów

Książki
sklep. pankobus. pl