
Spora część z ważnych dla mnie wpisów, które wymagały ode mnie dojrzałości emocjonalnej nabytej z wiekiem, spotykają się z dużo mniejszym uznaniem (odbiorem) niż trywialne cytaty z internetu, które od czasu do czasu tutaj wrzucę. Zastanawiam się jak i dlaczego to świadczy o społeczeństwie, które woli zadowolić się byle czym niż zatrzymać się i pomyśleć nad rzeczami, które umożliwiają wyciągniecie dla siebie właściwych wniosków. Domyślam się, że moralizatorstwo nie jest dziś w cenie i często spotyka się z hejtem, ale idąc tym tropem jutro wszyscy będziemy czerpać wiedzę i przekonania z pudelka. Trochę mnie to martwi, bo coraz więcej twórców pozwala sobie zakładać kagańce na pysk. Zaczyna kalkulować co bardziej się opłaca, co lepiej wybrzmi i będzie się klikało. A przecież tak ochoczo twierdzimy, że lepiej poznać szczerą prawdę, niż słuchać pięknych kłamstw. To jak to z tym jest? Tak łatwo pozwolimy myśleć innym za nas?