Dlaczego tak trudno znaleźć fajnego faceta? - KOBUS - Obserwuję, opowiadam.
Kategorie:

Marta była typową dziewczyną z sąsiedztwa – wiecie, niby skromna, ale zawsze dobrze ubrana, uśmiechnięta i z sympatycznymi cycuszkami rozmiaru B. Znamy takie Marty? Znamy, choć może różni je imię, wielkość miseczki i fakt, że wolą letnie wyprzedaże w Stradivariusie niż H&Mie – whatever.

W każdym razie – Marta obecnie jest singlem, który baaaaardzo tęskni za bliskością tej jedynej osoby. I każdy się dziwi, że taka fajna i poukładana dziewczyna nie jest w stanie ułożyć sobie życia. Niestety, jej problem polega na tym, że jest głupia emocjonalnie – bo zawierza pierwszemu lepszemu facetowi, tylko po to, aby następnie mieć wyrzuty, że książę wpłynął w jej uda niczym USS Gerald R. Ford, po czym zdezerterował szalupą ratunkową ku morzu kolejnych cip. I tak przeszło rok Marta odbija się od fiuta do fiuta.

Jej życie wyglądałoby inaczej, gdyby nie ostatnia wielka miłość o jakże pospolitym dziś imieniu „Zdradliwy gnojek z wcale nie dużym ptakiem”. Facet był dla niej całym światem i lekarstwem na wcześniejszy nieudany związek – niestety, był. Ze Zdradliwym gnojkiem.. tzn. Maćkiem, zaczęło się sypać mniej więcej po dwóch latach. Coś pękło i Maciek pod nieuwagę Marty zacząć gustować w ciut większych stanikach tinderowych koleżanek. I wiecie, że Marta nawet była mu to w stanie wybaczyć? Jednak mimo szczerych chęci reanimowanie związkowego trupa okazało się zbyt trudne – zwłaszcza, że gnojkowi (podobno z małym) po prostu nie zależało.

Ten wpis nie powstałby, gdyby nie fakt, że codziennie dostaje podobne maile od Mart z podobnym problemem. Mart, które wciąż pytają mnie jak, gdzie i czy można jeszcze w ogóle poznać normalnego fajnego faceta.

Drogie dziewczyny,
nie możecie znaleźć odpowiedniego partnera z czterech prostych przyczyn.

Po pierwsze: Presja otoczenia.

Wiecie dlaczego wasze związki są już przeszłością?

Ponieważ nie zauważacie tego jak współczesny świat pierze Wam mózgi. Dzisiejsze oczekiwania społeczne dyktują nam jakie powinny być i czym powinny kierować się oczekiwania jednostki. Przez to ślepo wierzymy, że szare myszki giną w tłumie i nieświadomie dążymy za niedoścignionymi ideałami z kolorowych okładek. Chcemy być interesującymi pachnidłami w modnych ciuchach i koniecznie fajna pasją – po to, aby wyróżnić się z tłumu brodzących w szambie. Zapominamy o jednym – nawet jak się wyróżniamy, to nadal w nim tkwimy. Swoje dążenie do fajności przekładamy na związki pragnąć, aby one również były perfekcyjne i godne pozazdroszczenia.

Może gdybyśmy mogli obyć się bez tego całego cyrku i przestali w końcu wymagać ideałów to presja społeczna stałaby się mniejsza, a my normalni? Normalni ludzie, którzy nie rozpieprzają swoich związków – czy to brzmi atrakcyjnie? Moim zdaniem tak. Może powinniśmy ściągnąć brzmienie ze swojego partnera? Mieć w dupie to co sobie pomyślą inni i żyć w szczerości, akceptacji i szacunku? Może wtedy przestałoby nam imponować poczucie humoru potencjalnego kochanka? A faceci przestaliby się oglądać za cyckami pokroju Ewy Sonnet? Ideały nie istnieją – nie ma idealnych kobiet, nie ma idealnych Kobusów, ale zamiast tego są rozpieprzone, kruche związki, tylko dlatego, że jedna ze stron zaczyna dostrzegać braki niedoścignionego ideału, albo po prostu się znudziła lub miała dość narzekań (na to jacy nie są – a jacy powinni być).

Po drugie: Brak wymagań.

Kiedyś łatwiej było znaleźć kogoś na stałe, bo było mniej możliwości. Dziś możliwości, w każdym aspekcie życia jest tak dużo, że ludzie przestali mieć wymagania względem swojej osoby – bo po co zmieniać siebie, skoro można zmienić wszystko w koło? Kobiety nie chcą już prasować koszuli, a mężczyźni mają w dupie naprawę żelazka. Zmieniliśmy się.

Supermarketyzacja seksu, wszystko na wyciągnięcie ręki na tinderach czy innych fejsbóczkach – na pozór fajne, atrakcyjne, kuszące, a gdy korzystamy, to nagle czujemy się rozczarowani, nieszczęśliwi, samotni. Współczesne szczęście stało się papką w proszku, którą można sobie nabyć w pierwszym lepszym miejscu, a następnie zaparzyć w pięć minut – a później odbija się zgagą.

Spłyciliśmy relacje między ludzkie do minimum, zmieniliśmy poglądy, role społeczne i sprawiliśmy, że wszystko stało się tandetne i nietrwałe.

Współczesna kobieta rozsypała się gdzieś między modelem ambitnej suki, która chce pokazać, że wszystko potrafi sama – świetna praca, znajomość kilku języków, dziecko na weekend (bo nie ma czasu na dom, bo jest kariera), a chińskimi laleczkami barbie, które oglądamy w programach typu Warsaw Shore (każda z nich powinna zmienić swoje imię na Algida).

A współcześni faceci? Miękkie siury, które wysiadają przy oczekiwaniach wrednych suk, albo kompletni debile, których jedynym celem w życiu jest nierobienie niczego, (przedstawiciele ruchu „mam wyjebane”).

Naprawdę chcemy się uszczęśliwiać takim związkowym fast foodem?

Zacznijmy się starać, dbać o to co jest prawdziwe i ma sens. Nie ulegajmy chwilowym trendom, fascynacją, cyckom, mamonie. Szanujmy osoby, która szanują nas – zastanówmy się dwieście razy zanim użyjemy słów/dokonamy czynów, które przyniosą przykre konsekwencje. I wiem, wiem co myślicie – zejdź na ziemie Kobus, w jakim świecie Ty żyjesz? Ano właśnie… w takim, w którym muszę czytać o tych wszystkich załamanych dziewczynach, pogrążonych facetach – co się z Wami porobiło? Nic nie dzieje się bez przyczyny, chcecie żyć w piękniejszym świecie? Zacznijcie wymagać od siebie – nie od innych, bo związek nie polega na tym, aby brać, ale również dawać więcej niż się dostaje.

Po trzecie: Niska jakość, wysoka dostępność.

Dziewczyny muszą uważać, wielu facetów dość późno dorasta emocjonalnie, przez co łatwo trafić na gnojka, który chcę Cię zapoznać przede wszystkim z włochatym mieszkańcem swojego rozporka. Czasem się dziwie, że dajecie się łapać na te wszystkie tanie męskie sztuczki – nie wyciągają wniosków, nie myślą racjonalnie, cóż… to nie zarzut, ale czasem po prostu wystarczy chłodno pomyśleć, spojrzeć z dystansu lub po prostu porozmawiać z osobom, która patrzy z dystansu.

I to nie jest tak, że większość fajnych facetów jest już po prostu zajęta, więc przychodzi Wam zderzać się z burakami. Wy po prostu celujecie w lśniących Kenów, którzy najzwyczajniej w świecie są wyrachowani i niedojrzali (patrz punkt 1: presja otoczenia). Tacy faceci są wolni z wyboru, bo nauczyli się kalkulować plusy i minusy związku, a więc wyznają zasadę, że lepsza ostra dupka na godziny niż niedzielne kapcie w szlafroku z fochem. Co taki pizduś może Wam zaoferować? Najczęściej seksu bez zobowiązań lub relację typu fuck friends, oczywiście nie powie tego wprost. A Ty poznając go chcesz ślepo wierzyć, w każde jego słowo. Po co jesteś naiwna?

Odnoszę dziwne wrażenie, że sporo kobiet traktuje swoje uda jako gwarancję zdobycia każdego faceta – jakby to miało im zapewnić, że facet po seksie na pierwszej czy drugiej randce przy nich spocznie i zaraz wspólnie wychowają gromadkę uroczych pociech. Zamiast ulegać pierwszemu lepszemu i strzelać z piczy jak asem z rękawa chyba lepiej, gdybyś dała sobie szansę, aby najpierw Cię polubił (przywiązał się i wpadł w kobiece sidła). I zrozum, że facet, który pieprzy Ciebie nie jest wcale męski – zazwyczaj jest wręcz pizdowaty, bo brakuje mu większości cech prawdziwego, odpowiedzialnego, dojrzałego faceta – i przyznasz mi racje zaraz po tym jak po pierwszym seksie wasze relacje ostygną, a on stwierdzi „wiesz, chyba nie chcę się angażować w związek – za szybko to wszystko się wydarzyło” (no kurwa, jakby mu na tym nie zależało, aby tak było). Miej oczy dookoła dupy – gdy fajny, interesujący, przystojny facet jest wolny, to spodziewaj się najlepszego, a przygotuj się na najgorsze.

Dobrze Kobus, a więc mam być z kimś kto mi się nie podoba?
Zauważ, że najtrwalsze związki ludzie tworzą z osobami, które na początku wcale nie były w ich typie. Wiążąc się z Kenem robisz to ponieważ kierujesz się wszystkim tym o czym pisałem w punkcie pierwszym – kierujesz się iluzją, opinią i trendami, które kreują oczekiwania społeczne. Mało tego – przecież z facetami jest trochę jak z Simsami. Wiążecie się z nami, a koniec końców i tak robicie z nas gości, którzy Wam się zaczynają podobać. Namawiacie nas na ciuchy, zmianę fryzury, etc. W czym rzecz? Nie szukaj gotowego brylantu, tylko diament, który sama oszlifujesz.

Po czwarte: Gdzie szukać faceta?

I tutaj wybaczcie, bo tego kompletnie nie wiem – nie szukałem faceta. Wiem natomiast jedno (jako facet) – mężczyźni wiecznie polują, ale nie ma co polegać na ślepym losie i liczyć na to, że akurat pojawisz się we właściwym czasie i miejscu.

Kiedyś usłyszałem od znajomej, że to nie jest tak, że wpadła mi w oko i dlatego ją poderwałem. Ponoć to ona o tym zdecydowała, bo to kobieta decyduje kiedy i jaki mężczyzna zwraca na nią uwagę. Tylko szczerze? Wybaczcie, ale chyba tego nie kupuje.

Wydaje mi się, że kobiety właśnie mają największy problem z takimi pozawerbalnymi komunikatami – lub nie biorą pod uwagę, że mężczyźni to bestie niezbyt bystre, aby zrozumieć, że delikatny trzepot rzęs jest zaproszeniem do kontaktu. Kobiety powinny dawać wyraźne sygnały mężczyznom – lub nawet odważyć się i same wyjść z inicjatywą – podejść, zagadać i resztę pozostawić facetowi. Jeśli ma jaja to z pewnością spędzicie fajnie czas i następnego dnia do Ciebie zadzwoni, aby zaproponować kolejne spotkanie. I uwaga – tak, faceci tego oczekują. Sam wielokrotnie siedząc z kumplami w barze liczyłem na to, że dziewczyna, która się we mnie wgapia sama podejdzie. Nie podeszła i tym samym straciliśmy szanse na 50 twarzy Greya.

Odważcie się dziewczyny, czasy się trochę zmieniły i trzeba dopomóc swojemu szczęściu, lub jak kto woli niezbyt odważnemu facetowi (a fajni faceci początkowo bywają wstydliwi).

Czy teraz już wiesz jak i gdzie znaleźć fajnego faceta?
Oni są wszędzie, tylko nie celuj od razu w gwiazdy.
W kosmos polecicie, jak się poznacie – zapewniam.

I pamiętaj o najważniejszym:

Nie bądź zdesperowana. Życie może być udane i bez faceta. Związek nie jest lekiem na całe zło świata i gwarancją na szczęście. To czy będziesz szczęśliwa zależy głównie od Ciebie, bo nikt Ci nie poda szczęścia na talerzu. Nie jesteśmy istotami doskonałymi, posiadamy wady i powinniśmy je akceptować. Tak samo jak w związku powinniśmy akceptować słabości partnera. Jeśli tego nie potrafimy – rozstańmy się. To lęk przed samotnością rujnuje życie, a nie nieudane związki.

Powodzenia!

Zapisz

Zapisz

Loading

Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021

Powróć do artykułów

Książki
sklep. pankobus. pl