
Żaden z tematów nie spędza mi tak snu z powiek jak temat ojcostwa. Są we mnie dwie sprzeczności, gdyż rozum podpowiada, że posiadanie dziecka to nie tylko rola społeczna, a wywrócenie wszystkiego do góry nogami. Druga zaś, chciałaby latać po domu za roześmianą pociechą, bo tyle dobrego się o tym nasłuchała. Jako młody, pełnosprawny mężczyzna, mam pewne zdanie na temat ojcostwa.
Generalnie to chcę mieć dziecko – KIEDYŚ na pewno. Zawsze uważałem, że idealnym układem byłoby posiadanie trójki brzdąców – z tym, że trzecie dziecko miałoby być młodsze od dwójki pozostałych o jakieś 10 lat.
Suprise motherfucker!
Jestem zdania, że nic nie wniesie do związku tyle powiewu świeżości i szczęścia co kolejne dziecko, właśnie po tak długim czasie. Niestety wraz z upływem kartek z kalendarza ta wizja wydaje mi się coraz mniej prawdopodobna, ponieważ musiałbym już zacząć roznosić materiał genetyczny – chyba, że w stwierdzeniu, że moja żona jeszcze się nie urodziła jest coś więcej niż tylko piwne prześmiewki. Zawsze zakładałem, że będę miał córkę – i mógłbym nawet czesać z nią kucyki pony! Syn również wolałby miód na moje serce, bo wizja przekazania mu wszystkich męskich ideologii, to coś więcej niż wychowanie – to męska misja i obowiązek każdego samca. Posadzilibyśmy wspólnie drzewo, tak jak zawsze chciałem posadzić drzewo z ojcem.Posiadanie dużej, zgranej rodziny, która przede wszystkim jest dla siebie wsparciem i jest ze sobą całkowicie szczera jest dla mnie czymś niewyobrażalnie bezcennym. Możliwość kupowania tych wszystkich kolorowych ciuszków, które są dostępne w centrach handlowych, złożenia tych wszystkich klocków lego i co najważniejsze, pozbawienie się z synem Action Manem i pogranie w piłkę. Kurde… kto by tego nie chciał? Bycie ojcem to musi być wyjątkowe zajęcie, ale…
Boję się mieć dzieci.
I tutaj nie chodzi o strach przed nocnym wstawaniem, zmianę pieluch czy późniejsze problemy wychowawcze. Mały człowiek który przychodzi na świat, bo tatuś leżał na mamusi lub mamusia na tatusiu, to przede wszystkim wielka odpowiedzialność i przebudowa doczesnego życia. I to największy argument, który dziś mnie zniechęca. Nie wiem czy to niedojrzałość emocjonalna, choć skupiałbym się na stwierdzeniu, że to „niepewność życiowa”. Jak można być pewnym życiowo w czasach, w których tyle się zmienia, a tak mało rzeczy jest stabilnych? Uważam też, że teraz mam swój czas na realizowanie siebie, poszerzanie horyzontów, budowanie kariery i rozwijanie pasji. Czy mógłbym to robić będąc ojcem? Na pewno i zapewne wiele ojców godzi wszystkie obowiązki życia codziennego. Może nie byłem w Tokio i choć planuje Paryż, to nie zrobiłem jeszcze takiej kariery, a przyjście na świat dziecka powinno być uzależnione od pewnej stabilności finansowej i ukierunkowaniu drogi zawodowej. Tak myślą odpowiedzialni faceci, którzy przecież muszą wpisać się w rolę głowy rodziny i zagwarantować bezpieczeństwo osobom, które kochają. Nie chciałbym również wpisać się w syndrom ojca, którego wiecznie nie ma w domu i nie może uczestniczyć w stu procentach w kształtowaniu i rozwoju tego małego człowieka. Bycie tatą na pół gwiazdka lub z doskoku tylko w weekendy, to marna opcja, przynajmniej mi zawsze brakowało ojca do zabaw i bywałem skazywany na podróżowanie z kieszeniami pełnymi wiśni i mirabelek, samotnie. Chciałbym mieć świetny kontakt ze swoim dzieckiem – przyjacielski, wyrozumiały, partnerski. Chciałbym być na bieżąco z ich zainteresowaniami – orientować się co jest na topie, czym się interesują, jakiej muzyki słuchają, kto jest ich idolem, itp. Unikałbym zachowań, które są praktykowane przez dzisiejszych rodziców, czyli argumentowanie z góry narzuconych racji stwierdzeniem „bo tak” – to apodyktyczne, terrorystyczne czyny, które są głupie i nie produktywne. Sztuką jest osiągnięcie kompromisów, aktywne słuchanie i pokazanie temu człowieczkowi, w którym płynie twoja krew, świata w sposób ciekawy i mądry, przynajmniej tak mi się wydaje 🙂
Jak widzicie nie dotarłem się jeszcze sam ze sobą w tej kwestii, bo to temat pełny niewiadomych, które powinny być oblane odpowiednią dawką odpowiedzialności. Ojcostwo wymaga przygotowań, a jego odkrywanie jest bez wątpienia przygodą, a mężczyźni potrzebują przygód, które uczą i pozwalają im być jeszcze lepszymi dla siebie i świata, którym się otaczają. Jaki będzie mój świat kiedy będę gotowy na posiadanie dziecka? Moje życie wtedy na pewno się zmieni, ale wiem jedno – zrobię wszystko, aby odpowiedzialnie dążyć do zagwarantowania bezpiecznej i stabilnej przyszłości córce, synowi i kobiecie, z którą przyjdzie mi żyć.

Czy macie wrażenie, że Wasza miłość nie jest już taka, jak kiedyś?
Szczęśliwy związek to nie jest coś, co nam się przydarza, ale coś, co świadomie się tworzy. Ta książka to mądra i wrażliwa podróż przez fundamenty miłości, która uczy stawiać czoło problemom tworzącym opór na drodze do osiągnięcia szczęśliwej i trwałej miłości.
„Obowiązki uczuć” nauczą Cię żyć w zgodzie z sobą i partnerem, w miłości i poczuciu spełnienia, aby Wasze relacje odzyskały dawny blask lub nigdy go nie utraciły.
Ostatnia aktualizacja 19 marca, 2025