Podając się za bogatego potentata diamentów, uwodził kobiety na Tinderze, a następnie wyłudzał od nich miliony dolarów.
Simon Leviev posługiwał się różnymi nazwiskami, raz udawał handlarza z przemysłu zbrojeniowego, innym razem mówił, że jest agentem Mosadu. W dokumencie poznajemy jego ofiary, które oszukiwał i wyłudzał od nich pieniądze.
W Internecie nowy (para) dokument Netflixa wywołuje niemałą gówno burzę. Internauci prześcigają się w osądzie, kto jest sobie winien – oszust, który wyłudzał szmal, czy naiwne panienki, które poleciały na jego domniemaną fortunę.
Wyrokowanie pozostawię tym, którzy karmią się ocenianiem cudzych wyborów i postawię kropkę w zupełnie innym miejscu – przy przestrodze.
Wielu osobom nie mieści się to w głowie, jak można być tak naiwnym, aby zawierzyć komuś poznanemu kilka tygodni wcześniej w internecie. Nikt natomiast nie bierze pod uwagę, że oszuści pokroju Levieva to profesjonaliści w swoim fachu. Są bezwzględnymi, świetnie przygotowanymi mistrzami manipulacji, którzy w sposób perfekcyjny wykorzystują socjotechniki. Ofiary, również nie są przypadkowe, ponieważ socjopaci już po samej rozmowie są w stanie stwierdzić, która dziewczyna będzie najbardziej podatna na manipulacje.
Zresztą, sam szwindel świadczy o tym jak dobrze zostało to obmyślane. Ślizgając się na przepisach prawa, facet jest praktycznie bezkarny. Pikanterii dodaje fakt, że przecież ten złodziej żadnej z tych kobiet do niczego nie zmuszał. Nie wciskał ich siłą do swoich luksusowych samochodów, nie opychał sushi i krabami na pokładzie prywatnego samolotu, nie wpychał do łóżka na pierwszym spotkaniu… on po prostu stworzył przed nimi iluzję świata, który nie do końca był taki, jak go sobie wyobrażały i (w dużej mierze) nic poza tym. Owszem, nie oddał pożyczonych pieniędzy – tylko, która z tych dziewczyn podpisała przed taka pożyczką jakąś umowę, jakikolwiek papier? Tego wymagałaby rozsądek, ba odpowiedzialność, choć jej miejsce w tym przypadku zastąpiło bezgraniczne zaufanie, bo przecież raz oddał mniejsza sumę.
Zdaje sobie sprawę, że tinderowa wizja bajecznego życia na przesunięcie palcem po ekranie telefonu, jest kusząca, ale gdzie instynkt samozachowawczy?
Dziewczyny były zauroczone facetem, ale która by nie była po takich wyszukanych, wręcz nierealnych niespodziankach? Kobiety bazują na emocjach i w tym konkretnym przypadku, wyznawca wiary Mojżeszowej, idealnie potrafił na nich grać.
I tak się zastanawiam, kto tu tak naprawdę te kobiety oszukał… i wiecie do jakiego wniosku dochodzę? Że nas codziennie pięknie i podstępnie oszukują media społecznościowe i nikt o tym głośno nie krzyczy. Wystarczy wejść na instagrama i w mgnieniu oka znajdujemy się w idealnym świecie, gdzie wszyscy piękni, wypasieni, bogaci, szczęśliwi. Tam wakacje trwają cały rok, na twarzach nie ma zmarszczek, ciała są smukłe i odziane w ciuchy od najbardziej cenionych projektantów. Wszyscy obserwowani – znani i lubiani. A Tobie w realnym świecie siada psycha, bo robisz po 10 godzin dziennie, a na dodatek masz chore dziecko, nieoskrobane ziemniaki i bałagan w mieszkaniu. Jaki więc masz mieć nastrój, kiedy widzisz, że wszystkim idzie dobrze, tylko nie Tobie?
Organizacja charytatywna YMCA rozmawiała z ponad tysiącem młodych ludzi w wieku od 11 do 16 lat i opublikowała wyniki badań, które potwierdzają, że „aż u 62 proc. spośród piętnasto- i szesnastolatków zauważono zniekształcony obraz samych siebie i zawyżone oczekiwania co do własnego wyglądu, które wzięły się właśnie z oglądania wyidealizowanych wizerunków innych osób w sieci.”
Chciałabyś takiego życia jak z bajki? Gdzie nie trzeba pracować lub praca to pasja, a życie to ciągłe obdarowywanie się wyszukanymi prezentami i zabawa?
W tym iluzorycznym głównie naprawdę bardzo łatwo się pogubić. Zwłaszcza, że żyjemy w czasach gdzie chwalenie się, poprawianie swoich niedoskonałości i staranie się być lepszym od drugiego, stało się chorobą cywilizacyjną. Stało się, bo młodzi ludzie porównują się i próbują gonić za instagramowymi milionerami. Dziś nie jest ważne jakie masz dyplomy i czy obroniłaś magistra. Dziś wyznacznikiem ludzkich dokonań, atrakcyjności są kupowani followersi, przesadnie powiększone usta, napompowane cycki i to na ile lotów na wakacje możesz sobie pozwolić.
10 milionów dolarów i setki oszukanych kobiet przez Levieva, to mały psikuś przy tym jak naiwnie i bezrefleksyjnie, niektórzy z nas codziennie chcą być oszukiwani przez ludzi, którzy kreują się na złotoustych, idealnych panów swojego życia…
Ten dokument niesie ukryte przesłanie – życie to nie bajka, a internet zazwyczaj kłamie.
Pewnie nie jedna kobieta chciałaby być kopciuszkiem, po którego przyjedzie na swoich 720 mechanicznych koniach książę w świetnie skrojonym garniturze od Garrison Bespoke. Pewnie nie jedna, wsiadłaby do helikoptera Christiana Greya czy dałaby się uprowadzić i zerżnąć pod prysznicem, tajemniczemu Massimo. Jednak myślę, że dużo bardziej atrakcyjniejszym i pewnym rozwiązanie będzie wyłączenie telewizji i zejście na ziemię.
Bo tutaj w realnym świecie może się przypadkowo okazać, że bardziej cenione od diamentów na szyi i wystawnych bankietów gdzieś na końcu świata, jest po prostu zdrowy rozsądek i idąca za nim mądrość nie tylko emocjonalna, ale przede wszystkim życiowa.
Jeśli przyjdzie Ci do głowy, że jesteś gorsza od tego co widzisz w necie, to ogarnij się, bo zapewniam Cię, że wszystko z Tobą w porządku. To po prostu próżne społeczeństwo nie myśli i zwariowało…
Udostępnij