Lidl oficjalnie ogłosił, że trzyletnia współpraca marketingowa z Karolem Okrasą i Pascalem Brodnickim dobiegła końca. Mam wrażenie, że wraz z końcem emisji tych przezabawnych spotów, w których Panowie z doskonałym smakiem i wyczuciem się przekomarzali i łapali za łby, zakończy się w Polsce pewna era.
Od kilku lat świadomość polaków związana z kuchnia i gotowaniem drastycznie wzrosła. Na naszych stołach zaczęły się pojawiać produkty, które niegdyś w ogóle nie były popularne. Panowie przestali przypalać wodę na herbatę, a kobiety zaczęły serwować bardziej wyszukane dania niż zupki z proszku. Dziś gotujemy, przez duże G i jemy przed duże J – nawet na śląsku nie jedzą już pierogów z gruzem. Bez wątpienia to zasługa wielu programów telewizyjnych poświęconych kulinariom, które zbudowały naszą świadomość.
Od lat uważałem Lidl za sklep, w którym dostanę niezbyt dobrej jakości zamienniki produktów, które sobie chwalę. Ceny niby przystępne, ale w momencie kiedy miałem dać za coś 50 groszy więcej i cieszyć się dużo lepszą jakością to wybór był oczywisty i trafiałem do Biedronki czy Kauflandu. Dwa ostatnie supermarkety przekonały konsumentów szeroką gamą produktów i przystępnymi promocjami, obniżkami i przecenami. Mi to pasowało, lecz problem pojawiał się w momencie kiedy chciałem dostać coś naprawdę wyszukanego. I właśnie…
Tutaj ku mojemu zdziwieniu przez te trzy lata pięknie swój wizerunek odczarował Lidl. Dziś promocje, obniżki i przeceny występują wszędzie, a Lidl ponad to rzuca na konsumpcje rzadko spotykane produkty.
Dziś nie utożsamiam już tej sieci z hasełkiem „Lidl jest tani!”. Okrasa i Pascal pokazali mi, że niemiecki dyskont to przede wszystkim jakość i produkty z całego świata. Przykład? Genialne tygodnie produktowe – zwłaszcza ten tydzień Amerykański i Azjatycki. Już nie trzeba było tracić czasu na przeszukiwanie internetu za trudno dostępnymi produktami, wszystko było w Lidlu. Mało tego… mogłem odkryć smaki z każdego zakątku świata – kosztować i nawalać się piwami, o których istnieniu nawet nie miałem pojęcia i jadłem owoce/warzywa, których nigdy wcześniej nie widziałem na oczy. Z całą odpowiedzialnością – dziś jestem konsumentem, który zbudował sobie kulinarną świadomość i zna dużo więcej potraw niż ziemniaki ze schabowym i mizeriom czy chleb z masłem i cukrem.
Co najważniejsze nie unikam kuchni, ba… polubiłem pichcenie i czerpię z niego niezwykła przyjemność, zwłaszcza kiedy mogę zjeść i się przy tym nie narobić (chyba, że robię coś mega specjalnego.. przez 3 dni). Dziś nie wyobrażam sobie życia bez hiszpańskiego paell, włoskiego gnocchi czy chińskich pierożków wonton z makaronem. Mój kulinarny ciemnogród jest już historią taką samą jak spoty Okrasy i Pascala.
To były piękne trzy lata.
Dzięki Panowie i do zobaczenia na obiedzie!
Udostępnij
Ostatnia aktualizacja 7 kwietnia, 2021